niedziela, 8 lutego 2015

Opętana rozdział V

-Alyssa, ja wiem, że to musi być dla ciebie trudne. Sama nigdy nie chciałabym widzieć umierającej osoby.
-Jakiej umierającej osoby? Wszyscy kompletnie oszaleliście! Na mózgi wam się rzuciło? Spodziewałam się tego po wszystkich, ale nie po tobie...
Tego dnia wróciłam wcześniej do domu. Rodzice, którzy normalnie bardzo by się o to zdenerwowali byli niezwykle spokojni. Ruszyłam w stronę pokoju. Chciałam sobie wszystko poukładać. Postanowiłam włączyć laptopa-i tak nie miałam nic innego do roboty. Zdziwiłam się, bo wszędzie pisali o śmierci tej dziewczyny. Dlaczego to mnie tak prześladowało? Wczytałam się jednak w jeden z artykułów mówiących o tym. Fakt-nawet tam pisali, że zmarła. Czułam kompletną pustkę. Może rzeczywiście zwariowałam? Może mają racje? Leżałam na łóżku i ciągle zadawałam sobie te pytania...w końcu usnęłam.
O trzeciej w nocy obudził mnie przeraźliwy chłód. Nie był to wiatr wiejący przez okno, to było o wiele zimniejsze. W naszym mieście normalnie jest bardzo ciepło, temperatura nigdy nie spadała poniżej zera. Nagle poczułam, że nie mogę się ruszać. W futrynie moich drzwi zobaczyłam postać. Nie widziałam jej twarzy, tylko cień. Szła w moim kierunku. Nie mogłam się ruszyć, byłam cała sparaliżowana ze strachu. Postać podeszła do mnie i wyszeptała ''pomocy''. Kiedy to mówiła przeszły mnie niesamowite dreszcze. Nie potrafię opisać tego uczucia. Nigdy się tak nie bałam. Dopiero, kiedy zniknęła mogłam się poruszyć. Zbiegłam po schodach najszybciej jak się dało i wbiegłam do sypialni rodziców. Drzwi uderzyły z hukiem o ścianę tak, że wszyscy się obudzili.
-On tam jest, mamo, on tam jest!
Mama spojrzała na mnie z irytacją. Nie musiała nic mówić, wiedziałam o co jej chodzi. ''Wiem, że to dla ciebie ciężkie''. To było ich stałe sformułowanie do rozmów ze mną. W końcu mama zapytała:
-Kto?
Chciałam jej wszystko opowiedzieć, ale zorientowałam się, że wiem zbyt mało. Nie wiedziałam nawet, kim była ta postać. Nie zdołałam rozpoznać jej płci. W głowie wyryły mi się tylko słowa ''pomocy''. Siedziałam cichutko obok łóżka rodziców. Wiedziałam, że za żadne skarby nie wrócę na górę. Tata rzucił w końcu, żebym położyła się w salonie i włączyła telewizor. Tak też zrobiłam, choć nawet nie pamiętam co oglądałam. Byłam przepełniona lękiem. Odliczałam tylko minuty do poranka. W końcu wcześnie rano udało mi się zasnąć.
Obudziłam się przed południem. Zrozumiałam, że mama wolała, żebym została w domu. I zostałam. Sama. Cała przerażona ruszyłam w stronę kuchni. Złapałam pudełko z lekami, które przepisał mi lekarz. Wzięłam kilka tabletek, popiłam je wodą i usiadłam na krześle. Po chwili wyciszyłam się i uspokoiłam-działały. Postanowiłam wyszukać coś na temat mojego spotkania z przerażającą postacią w internecie. Napisałam posta na forum w którym opisałam całe zajście-od tragicznej śmierci aż do spotkania z tajemniczą postacią. Jednak tutaj również nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Nikt nie brał mnie na poważnie. Jednak po kilku godzinach dostałam wiadomość od jednej osoby. Ta wiadomość była jak szczęście w nieszczęściu-wreszcie znalazł się ktoś, kto mi uwierzył!

5 komentarzy:

  1. Świetny blog.
    Zwykle nie czytam blogów o takiej tematyce ale zacznę.
    Zapraszam do mnie http://marrtiiina.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No niezłe. Muszę przejrzeć poprzednie rozdziały.
    Chociaż jak dla mnie powinnaś popracować nad opisami uczuć bohaterów.
    Pozdro.
    http://dziennikidestiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy blog :) Ładny wygląd.
    zapraszam na mojego bloga http://ayesha.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak naprawdę nienawidze blogów z opowiadaniami, ale to jest świetne, nie mogę się doczekać kiedy napiszesz o tej wiadomości... kocham tego bloga....

    OdpowiedzUsuń