niedziela, 8 lutego 2015

Opętana rozdział III

Ona tam była. Leżała całą zakrwawiona. Miała zamknięte oczy, była cała sina, byłam pewna, że nie żyje. Chciałam pobiec po nauczycieli, ale byłam w stanie nawet się ruszyć. Cała się trzęsłam. To było jak zobrazowanie moich najgorszych koszmarów. Nie, nie, to było sto razy gorsze. Nie wiedziałam co robić. Byłam tak przerażona, nikogo wokół nie było. Stałam tak jeszcze chwilę. Modliłam się w duszy, żeby ona żyła. Nigdy wcześniej na niczym mi tak nie zależało. Chciałam jej pomóc, ale nie byłam w stanie nawet się ruszyć. Nagle coś mnie oślepiło. To było coś bardzo jasnego. Później zobaczyłam mężczyznę. Był wysoki. Bardzo wysoki. Szedł w jej stronę. Podniósł ją. Byłam pewna, że to ktoś ze szkoły przyszedł ją uratować. ŻYŁA! To było dla mnie najważniejsze. Mężczyzna dotknął jej dłoni. Jej oczy się otworzyły. Były pełne blasku. Oboje spojrzeli na mnie...-Alyssa!Alyssa!
To był mój nauczyciel. Stał nade mną i krzyczał. Nie wiedziałam co się dzieję. Leżałam na podłodze w szkolnej toalecie. Chciałam się podnieść, ale kazał mi czekać. Zawołał pielęgniarkę.
-Wszystko w porządku? Boli Cię coś?
-Nie,dlaczego. Gdzie jest ta dziewczyna? Chwila... Amy! Gdzie ona jest?
Pielęgniarka kazała mi zostać w łazience. Przyniosła mi kubek z wodą. Byłam kompletnie zdezorientowana. Nie wiedziałam, co się dzieje. Chciałam tylko dowiedzieć się, jak czuje się ta dziewczyna.
Po kilku minutach zaprowadzono mnie do dyrektora. Była tam też moja wychowawczyni. Kazała mi usiąść na krześle obok.
-Gdzie ona jest?
-Alysso, widziałaś co stało się z twoją koleżanką-odparła spokojnie wychowawczyni
-Tak, dlatego pytam, gdzie ona teraz jest.
-Alysso,ona...
-Nie...-dyrektor przerwał mojej wychowawczyni
-Ona nie żyje.
Ta informacja nie dotarła do mnie. Przecież widziałam ją żywą. Przecież miała otwarte oczy, wstała.
-A mogłabym teraz usłyszeć prawdziwą wersje? Nie jestem za młoda, wiem co się dzieje. Nie musicie nic ukrywać.
Nauczycielka i dyrektor spojrzeli na siebie. Nie odezwali się ani słowem.
-Przecież ona wstała! Widziałam to! ONA ŻYJE!
Kazali mi opuścić pokój dyrektora. Siedziałam na korytarzu. Wydawało mi się, że coś ukrywają. Przecież wiem,co się z nią wcześniej działo. Do cholery, mam szesnaście lat, nie sześć. Chyba mogłabym usłyszeć prawdę.
Pod szkołę podjechała karetka. Myślałam, że przyjechali po Amy więc od razu do niej pobiegłam.Stanęłam obok karetki. Podeszła do mnie moja wychowawczyni.
-Tak, to ona. Zemdlała w szkole, podejrzewamy, że mogło jej się coś stać.
-Co? To nie prawda!
Zostałam zmuszona do wizyty w szpitalu. Kierowca karetki zaprowadził mnie do gabinetu lekarza i wyjaśnił o co chodzi. Lekarz dobrą chwilę przeglądał moje dokumenty a później od niechcenia rzucił:
-Co z tobą?
Zdenerwował mnie. Przecież to nie mną mieli się zająć tylko Amy. Ja byłam zupełnie zdrowa.
-Ze mną w porządku, powiedzcie mi co z Amy.
Lekarz spojrzał na mnie. Wykonał parę telefonów. Z tego co udało mi się usłyszeć stwierdził, że jestem w ciężkim szoku. Skierował mnie do psychologa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz