niedziela, 8 lutego 2015

Opętana rozdział VI

Odpisałam na wiadomość. Co chwilę odświeżałam pocztę w nadziei na odpowiedź. Jednak nigdy jej nie uzyskałam. Popadłam w swojego rodzaju depresje. Chodziłam cały dzień po domu w piżamie i do nikogo się nie odzywałam. Rodzice żartowali ze mnie, że sama wyglądam już jak ''duch''. Irytowali mnie. Wszyscy mnie irytowali. Nikt nie chciał mnie wysłuchać. Uważali, że przez to wydarzenie zamknęłam się w sobie ale spokojnie dam sobie rade. Ze mną tym czasem było coraz gorzej.Pewnej nocy znowu obudziło mnie przeraźliwe zimno. Kiedy otworzyłam oczy ujrzałam mężczyznę w kapturze. Był odwrócony do mnie tyłem. Nie wiedziałam co robić, więc leżałam bez ruchu. Wtedy mężczyzna odwrócił się. Wyglądał jak człowiek, tylko jego twarz...Była paskudna. Wyglądała jak z najgorszego horroru. Nie byłam w stanie krzyczeć. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Nie byłam w stanie nic zrobić.
Obudziłam się następnego dnia rano. Myślałam, że cała ta sytuacja to był zwykły sen a ja naprawdę zaczynam popadać w paranoje. Wtedy odkryłam swoją nogę. Miałam na niej trzy długie blizny. Od kolana aż do kostki. Zdziwiłam się. Przecież nie mogłam sama zrobić sobie czegoś takiego. Wyglądały jak po poparzeniu. Tamtego poranka zaczęłam bać się o własne życie. Nie traktowałam tego jako przywidzenia. Wiedziałam, że to co mnie nawiedza nie ma dobrych intencji. Przestraszyłam się także tego, że to może mi wyrządzić krzywdę.
Tabletki uspokajające stały się moim jedynym posiłkiem. Nie jadłam nic poza nimi. Czasem tylko zmuszałam się do zjedzenia kromki suchego chleba, żeby nie denerwować rodziców. Snułam się po szkole bez celu. Nie odzywałam się do nikogo. Wszystko stało mi się obojętne. Moje oceny z dnia na dzień drastycznie się pogarszały, a ja przestałam być szczęśliwą, piątkową uczennicą.
Kiedy mój stan pogorszył się na tyle, że nie miałam już sił wstawać z łóżka rodzice zaprowadzili mnie do psychologa. Nie stawiałam się. Wiedziałam, że to jedyne wyjście. Czułam się jakby jakaś zła moc odebrała mi całą radość z życia. Byłam kompletnym wrakiem człowieka i tak też się czułam.
Szczerze bałam się pierwszej wizyty. Bałam się, że nie będę umiała opisać moich emocji, że nikt mnie tutaj nie zrozumie. Zaprowadzono mnie do gabinetu lekarza. Mogłam wejść sama lub z rodzicami. Wybrałam samotność.
Usiadłam naprzeciw lekarza. Przypomniał mi się wtedy ten dzień, w którym znalazłam Amy. Dzień w którym wylądowałam na tym samym miejscu. Wtedy jednak uważałam, że nie potrzebuje żadnej pomocy. Teraz sama wołałam o pomoc.
-Witaj Allyso
Lekarz odezwał się delikatnym głosem. Ja na jego miejscu nie byłabym aż tak wyrozumiała dla osoby, która niedawno tak go potraktowała. Na jego przywitanie nie odpowiedziałam, tylko skinęłam głową.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć. Tylko wtedy będę w stanie ci pomóc.
Nigdy nie zwierzałam się nikomu, oprócz Ronnie. Jednak przełamałam się bo wiedziałam, że ten człowiek chce mi pomóc. Siedziałam chwilę w skupieniu i układałam w głowie wszystko co chciałam mu powiedzieć. Wtedy zapytał:
-Dasz radę?
Znowu skinęłam głową i zaczęłam opowiadać.

5 komentarzy:

  1. No i co dalej???????? Sory że tak gnębię ale historia jest naprawdę wspaniała

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam poprzednie rozdziały i jest super <3 Czekam na ciąg dalszy, bo się bardzo wciągnęłam. Jeszcze się nie spotkałam z takim opowiadaniem. :) Zapraszam do siebie, też opowiadanie: http://sercelodowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz ciekawie. Opowiadanie wciąga, a to jest najważniejsze. Staraj się robić akapity, wtedy tekst będzie bardziej przejrzysty i lepiej będzie się czytać.
    Ja również mam opowiadanie fantastyczne:
    http://rusz-wilczym-tropem.blogspot.com/
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie bardzo wciąga nie mogę doczekać się kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń